czwartek, 12 czerwca 2014

Tęsknota ma smak łez


Kolejny świt....
Znów patrzę w niebo.
Jakieś zamglone dzisiaj.
Słońce, które zwykle o tej porze rzuca już swe pierwsze promienie na twe powieki jeszcze snem otulone,
dziś chowa się za chmurami, jakby i ono.... Wie? Przeczuwa?....
Nie chcę, nie zgadzam się, jak i ono, by smutek wkradł się między nasze noce.
Chcę pić mą poranną kawę bez niepokoju i tęsknoty, która jeszcze przy tobie zaczyna już zalegać w mym sercu...
Patrzę w twe oczy...
Uspokajasz mnie.
Tłumaczysz, że tak trzeba.
Że kolejne rozstanie, to oczekiwanie na szczęśliwe spotkanie...
Wiem, ale serce wciąż się buntuje, bo chce naszej magii, a my znów spowijamy ją w tęsknotę.
 Patrzę w twe oczy leżąc przy tobie i szlocham bezgłośnie z rozpaczy..
Wszystko we mnie krzyczy, buntuje się przeciw rozsądkowi.
Chcę być szalona, bo wtedy jestem szczęśliwa.
Przy tobie.
A Los znów nam każe być razem, bez siebie...
Kawa znów smak traci...
Zaprawiam ją goryczą niechcianej łzy, która wpada znienacka do kubka.
Na klawiaturę spadają delikatne krople mżawki.
Niech to się tak ładnie nazywa.
Krople letniego deszczyku....
Byleby nie łzy przyszłej tęsknoty.
Kocham cię, więc nie dziw się mojej rozpaczy...
Znów wpadam w otchłań rzeczywistości...
I, jeszcze przy tobie, czekam na ciebie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz