wtorek, 26 maja 2015

Mój Cudzie...


W twych źrenicach mój obraz się jawi...
I ja chłonę cię wzrokiem, niczym Cud Istnienia.
Nasze słowa zawisły między ustami,
Na których jeszcze drży pierwszy pocałunek.
Zaledwie muśnięcie, by poczuć już smak siebie,
A już krew w żyłach zmienia swe koryto
I burzy się i pulsuje, i krąży coraz szybciej...
To jedno spojrzenie, a tak wszystko zmienia...
I w tobie, i we mnie, i prócz nas już nic nie ma.
Prowadzisz mnie za rękę, a ja Twój świat zmieniam.
To jedno słowo zawisło na wargach i prosi o wyjście,
A ty kładziesz mi dłoń na ustach i szepczesz- nie trzeba...
Niech nasze serca odnajdują ku sobie drogę,
Nich one mówią swym tajemnym językiem.
Tam, gdzie dwoje ludzi, tam gdzie serca drżenie...
Słów nie potrzeba, wystarczy nasze w sobie istnienie...

Twoje imię WOLNOŚĆ


 Dotykam twego serca delikatnym spojrzeniem,
A ty drżysz pod nim, niczym ptak ze złamanym skrzydłem.
A ja przecież chcę tylko uleczyć je swym oddechem....
Dotknąć twego serca swoim sercem,
Zabliźnić jego rany, ukoić wszystkie bóle...
Przelać w twą duszę radość i wolność.
Ulecieć z tobą w przestworza wysoko
I zostać tam  choć na sekundę, na chwilę
I przedłużyć ją w nieskończoność...