wtorek, 8 kwietnia 2014

Miłość, erotyka, marzenia

Czasem męczy mnie pewna myśl.
Zastanawiam się, kim dziś byłabym, gdyby nie moja przeszłość.
Jak odbierałabym świat, ludzi, zdarzenia?
Wiem, że to takie gdybanie, bo z przeszłości nie jestem w stanie zmienić ani jednej sekundy.
Wiem, że w pewnej mierze moje przeżycia wyczuliły moją wrażliwość na drugiego człowieka, że nauczyły mnie szerszego spojrzenia na wiele spraw.
Nauczyły radości z tego, co mam.
Cieszyć się chwilą, nie żądać od Losu zbyt wiele. To moja maksyma, która mi przyświeca przez ostatnie lata i jest mi z tym dobrze.
Czy jednak wszystko jest tak różowo i pięknie?
Nie.
Nie bardzo umiem mówić o tak intymnych sprawach, jak seks, erotyka.
To, co we mnie siedzi jest bardzo zdominowane przez przeszłość, przez moje koszmary z dzieciństwa.
Nigdy nie potrafiłam i pewnie nie chciałam znaleźć wspólnego języka z żadnym mężczyzną.
Wyjątkiem jest mój mąż, ale pewnie dlatego, że znaliśmy się dużo wcześniej i z początku był raczej kolegą, niż partnerem.
Może dlatego było mi później trochę łatwiej. Bardzo chciałam mieć dzieci.
To wtedy było najważniejsze.
Jednak z biegiem lat zauważałam coś, co wcale nie zbliżało mnie do niego, ale chyba bardziej oddalało.
To ja jestem przyczyną, że od kilku lat żyjemy obok siebie a nie ze sobą.
Wiem, czego potrzebuję, a jeśli tego nie otrzymuję, zwyczajnie zamykam się w sobie.
A pragnę odrobiny czułości, zwyczajnego przytulenia, ciepłej rozmowy. Tym można mnie kupić.
Tak było z początku naszego małżeństwa.
 Teraz, od lat  jedno wielkie zero.
Mąż jest dobrym człowiekiem i dba o nasze potrzeby, ale jeśli chodzi o okazywanie uczuć, zwyczajnie tego nie potrafi.
A ja mu tego teraz nie ułatwiam.
Wiem.
Próbowałam to zmienić, ale jestem kobietą i nie umiem nic robić na siłę.
On uważa, że nie musi okazywać mi swoich uczuć, bo powinnam sama wiedzieć, że mnie kocha.
Bo inaczej tak by się nie starał dbać o nas. Ble, ble ble...
Tylko, że mnie to nie wystarcza. Już dawno.
I uciekam na swoje chmurki.
W marzenia.
I łapię się, że coraz częściej te marzenia krążą wokół kobiet.

Zastanawiam się, czy tylko ja oglądam się na ulicy za kobietami?
Czy inne kobiety, mające mężów i teoretycznie spełnione, reagują podobnie?
To nawet nie chodzi o seks, choć pewnie jakaś domieszka erotyzmu w tym też jest.
Ale zawsze zdecydowanie bardziej czułam się bezpieczna, kiedy przytuliła mnie kobieta, niż mężczyzna.
Bardziej czuję psychikę kobiet, ich odczucia, reakcje.
Są mi bliższe pod każdym względem.
Nawet już nie próbuję walczyć z własnymi myślami i odczuciami.
Czy jestem dziwadłem?
Czy inne kobiety, leżąc obok swego mężczyzny nie wyobrażają sobie, że jego miejsce zajmuje kobieta?
Tak wielu ludzi wstydzi się mówić o swoich najbardziej skrytych pragnieniach...
Ja też się wstydzę. A jednak to tkwi we mnie od lat.
Spełnienie.
I co dalej?
Czy można żyć tylko marzeniami?
Jak długo w noc można się nimi karmić?
A jednak wyłazi ze mnie zdrowy rozsądek.
Stać mnie na skok do pustego basenu, nie patrząc na konsekwencje. Wiem, że tak jest.
Ale nie rozpieprzę sobie życia.
Swoje mogę, bez wahania.
 Ale wiem, że córka nigdy nie zaakceptowałaby mojego wyboru.
A Jej nie skrzywdzę nigdy.
Za żadną cenę.



5 komentarzy:

  1. Nie jestes dziwadlem. Kazdym rzadza jakies emocje. targaja nas uczucia i pragnienia. W PL glupia mentalnosc ludzi jest pod wieloma wzgledami i pewnie od razu wielkie potepienie. Moze kiedy corka wiedzialaby, ze jestes nie szczesliwa z mezem, moze zrozumialaby.
    Ja osobiscie gustuje w mezczyznach tylko i wylacznie. Non stop sie za nimi ogladam, ale u mnie to chyba skutek zbyt dlugiego bycia samej hehe
    Poki co marze, stworzylam nawet Mape Szczescia oby co w niej zawarte sie spelnilo :-D
    Moze taka mapa przydalaby sie i Tobie?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma mowy o dziwactwie, w ogóle nie zaprzątaj sobie tym głowy.
    Ja od zawsze gustuję w mężczyznach, ale często żartuję że prawdziwy i zgodny związek stworzyłabym chyba tylko z kobietą.
    Dlaczego? Bo kto zrozumie nas lepiej niż druga kobieta?
    Miałam taki epizod w swoim życiu, który czasem wspominam...może nie z wypiekami na twarzy, ale z taką nutką ciekawości jakby to było...
    Zaprzyjaźniłam się kiedyś (wirtualnie), z kobietą.
    O ile dobrze pamiętam miała wtedy coś ok 37 lat.
    Tkwiła w średnio udanym związku małżeńskim, nie szukała kochanka a przyjaciółki.
    Kogoś kto z nią pogada, wysłucha, pocieszy. etc.
    I tak było między nami, takie dwie koleżanki na łączach.
    Jej niestety takie relacje nie wystarczały, i zapragnęła czegoś więcej...
    Długa to historia...
    Abby ma racje, mentalnośc polaków pozostawia wiele do życzenia...niestety.
    A dziecko? Wiem, że ludzie myślą inaczej, że potępiają mnie za takie zasady... ale ja też dla dziecka zrobiłabym wszystko, nawet wyrzekła się swojego dobra.

    OdpowiedzUsuń
  3. tak się rozpisałam i wcięło mi komentarz :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie dawno powiedziałam mężowi, że jak będzie tylko stolarzem to sam uczyni ze mnie kawałek drewna, z którego wystruga Pinokia i tyle. Kobieta potrzebuje czułości, delikatności, zmysłowości. A kto to zrozumie jeśli nie druga kobieta?
    To w kobiecym ciele tkwi piękno.

    Nie jesteś dziwna, wydaje mi się, że większość ludzi wyrzuca z siebie myśli Trudno się przyznać, by nie wyjść na dziwadło. Gratuluję Ci odwagi. Wiesz, jest teoria, że wszystkie kobiety są bi, ale nie wszystkie o tym wiedzą, teoria, która mówi, ze nasza orientacja jest płynna. Ja tam mogę popłynąć ...:)
    Z drugiej strony Twoje doświadczenia z dzieciństwa, które były masakrycznie traumatyczne. One potrafią zablokować. To mężczyźni Cię skrzywdzili, więc ....tak bardzo trudno jest czasami przełamać strach, do tego potrzeba dużo delikatności i taktu.

    Myślę, że jak raz się żyje to warto być szczęśliwym. Spełnionym. Po prostu brać od życia co się należy, a czasami o to zawalczyć.

    OdpowiedzUsuń
  5. hmm... jedno wiem na pewno. NIE JESTEŚ DZIWADŁEM :)
    każda kobieta tak chyba ma.. nawet ja a jestem dziwna.
    Może dlatego że my Kobiety nie jesteśmy tak małostkowe patrząc na wygląd?
    Może dlatego to mnie zastanawia i kusi?

    OdpowiedzUsuń