piątek, 7 marca 2014

Marzenia się spełniają...

Ta telefoniczna rozmowa była najważniejsza.
Decydowała o tym, kiedy nasze marzenia nabiorą  realnego kształtu....

Po kilku minutach rozmowy, ustaliliśmy konkretny termin wizyty w sprawie realizacji naszych planów....
Pojechaliśmy we trójkę.
Pani, z którą byliśmy umówieni, nie wiedziała, .że mamy syna....
Kiedy go przedstawiliśmy, stwierdziła ze śmiechem, że jesteśmy już doświadczonymi rodzicami adopcyjnymi:)
Wyjawiliśmy jej nasze plany.
Zadała naszemu synowi dwa pytania.

Czy chce być starszym bratem?
Odpowiedź  była błyskawiczna, okraszona na dodatek pięknym uśmiechem:)
Oczywiście, że chce.
Czy chciałby mieć siostrę, czy brata?
Tu już nie było tak szybko:)
Po chwili zastanowienia odpowiedział, że wprawdzie on to wolałby mieć brata, ale mama też przecież musi mieć jakąś przyjemność:)
Faceci:)....
Bardzo chcieliśmy mieć córeczkę.
Zapytano nas, w jakim wieku ma być dziecko.
Wypaliłam, że jak najmniejsze mając na myśli, że pewnie nasza Mała będzie miała około 2 lat...
Złożyliśmy odpowiednie dokumenty nastawiając się na długie czekanie...
Po tygodniu odebrałam telefon. Mało nie zemdlałam z wrażenia...
 Nasz córeczka czekała już na nas.
Miała sześć miesięcy...

Zobaczyliśmy ją na drugi dzień. Trójka wariatów nie spała całą noc, bo przecież nasza rodzina miała powiększyć się o takie maleństwo........

 Staliśmy w pokoju, do którego weszła dyrektorka.
 Trzymała na rękach wtulone w siebie, maleńkie dziecko.....
Był słoneczny, kwietniowy dzień...
Dziwnie utkwiło mi w pamięci to słońce...
Rzucało jasne smugi na  dywan, tworząc magiczny nastrój...

Podała mi ją...
M. przyglądała mi  się badawczo, ze zmarszczką na czole...
Chłonęłam ją.
Miała maleńkie kształtne usteczka, lekko zadarty nosek i szare oczy...
Nagle, jej buzię rozjaśnił szeroki uśmiech, a w policzkach pojawiły się dwa rozkoszne dołeczki...

Witaj M.:)
Wiesz, że jestem twoją mamą?
Wiesz, że do końca moich dni będziesz moją wyśnioną, najukochańszą córeczką?...

Rozpłakaliśmy się oboje z mężem. Po chwili dołączył do nas syn. Zapytałam go:
- A czego ty wyjesz?:)
- A bo wy płaczecie, to i ja muszę :))
Spędzaliśmy u niej każdy dzień....
I znów nie mogliśmy doczekać się, kiedy przywieziemy nasze drugie dziecko do domu.
To oczekiwanie, tęsknota, to było coś niesamowitego.
Najpiękniejszy czas. Niemal każda myśl, rozmowa, wszystko było podporządkowane Małej i jak najszybszemu przywiezieniu jej do domu.
W międzyczasie robiliśmy zakupy, żeby nasza dziewczynka miała wszystko, co będzie jej potrzebne...
Któregoś dnia Syn wpadł do domu i stwierdził, że ma rodziców gapy, bo nie kupili tego, co najważniejsze.
Zapytałam, co to takiego?
Po chwili przyniósł z przedpokoju... nocnik. Różowy, plastikowy fotelik...
Kupił go za własne oszczędności.
Wszystkim,  kto tylko chciał go słuchać chwalił się, że niedługo będzie najważniejszy w domu, bo zostanie starszym bratem:) Następne lata miały pokazać, że jako brat spisywał się doskonale.
Był dla niej niekwestionowanym autorytetem.
Ona dla niego, jego małą siostrzyczką, którą opiekował się, jak najczulszy brat...
Widzieliśmy, jeszcze w domu dziecka tą specyficzną więź, która  zaczyna ich łączyć...
Dziś oboje są dorosłymi ludźmi, a nadal bardzo się wspierają...
Fajne mam dzieciaki....



12 komentarzy:

  1. Sliczna historia:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż chce się powiedzieć po tym wszystkim co Was spotkało, nareszcie otoczyły Was radosne promienie...
    Przytulam! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W życiu raz jest dobrze, innym razem paskudnie, ale najważniejsze to umieć cieszyć się takimi chwilami :)
      Pięknego dnia :)

      Usuń
  3. ...wzruszające ..piękne .....niesamowite......

    OdpowiedzUsuń
  4. Znowu ryczę... Ile Ty masz w sobie siły... Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każda z nas ma dużo siły, tylko nie zawsze się ona ujawnia i dobrze, kiedy nie musi... Przytulam :)

      Usuń
  5. Ja mogłam urodzić dwójkę swoich, ale gdybym nie mogła, to też bym pewnie bez oporów zrobiła tak jak Ty. Wzruszająca historia :')

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli się bardzo pragnie dziecka, każda metoda jest dobra :) Miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pełni się z Tobą zgadzam. Też tak czuję, chociaż także swoje dziecko urodziłam, to jeżeli będzie ono ostatnim, które do urodzenia mi zostało przeznaczone, na pewno nie będzie jedynym, które wychowam. Sposób zostania rodzicem to tylko opcja. A tak naprawdę tylko miłość do dziecka powinna być obligatoryjna. Chociaż śmieszne i puste są moje słowa przy tym co czytam u Ciebie, wywołujesz u mnie emocje, których do końca nie potrafię jednak nazwać. I dzięki Ci za to - bo czuję, coś czuję dzięki temu!

      Usuń
    2. Czytałam Ciebie i wiedziałam, że Zrozumiesz. Właśnie Ty. Ale to dobrze. Poukładasz sobie wszystko, bo jest w Tobie mądrość. Na wszystko przyjdzie czas...

      Usuń