wtorek, 25 lutego 2014

Za długi język...

Często zdarza mi się słyszeć w różnych przygodnych rozmowach narzekania, że dzisiejszy świat schodzi na psy. Że jest już tak źle, że gorzej być nie może. Za każdym razem jednak przekonujemy się, że zostaje pokonana kolejna bariera, która wcześniej wydawała się nieprzekraczalna...
Chodzi o obyczajowość. O zasady, którymi kierujemy się w życiu.
 Ale też o taką zwyczajną życzliwość, empatię do drugiego człowieka...
 Wszyscy narzekamy, że ludzie przestali się tak zwyczajnie lubić.
Że teraz jedyną zasadą, jaką kierują się w życiu, jest brak zasad. Wszystko wolno, aby tylko im było dobrze. Egoizm i brak zrozumienia...
Czasem zdarza się, że człowiek, którego - wydawałoby się - że dobrze znamy, ufamy mu, okazuje się naszym wrogiem. Takie historie zdarzają się też w rodzinie.
Moja siostra była mi zawsze bliska.
Wydawało mi się, że kierujemy się w życiu podobnymi zasadami, a jedną z nich jest wzajemne wspieranie się. Często tak było. W różnych, czasem bardzo trudnych sytuacjach.
Niekiedy też rozmawiałyśmy o naszych dzieciach i jedna drugiej zawsze coś doradziła.
Tymczasem teraz okazuje się, że wiele naszych rozmów przekazywała swoim, nie zawsze godnym zaufania koleżankom. A to szło, jak po łańcuszku dalej i dalej, aż dotarło do moich uszu.W tak wyolbrzymionej formie, że mnie zwyczajnie zatkało. Jedyną osobą, która o tym wiedziała, była moja siostra. Dała mi wtedy świetną radę, która sprawdziła się. Sprawa była dla mnie bardzo istotna, ale nie przeznaczona dla obcych uszu i wyraźnie prosiłam siostrę o dyskrecję.
Wściekłam się.
Zarzuciłam jej nie lojalność i plotkarstwo.
Była zdumiona.
O co mi chodzi???
Przecież nic takiego nie stało się. Jej koleżanka miała podobną sytuację, więc uważała, że powinna opowiedzieć jej, jakie my znalazłyśmy wyjście z problemu.
Zgoda, mogła tak postąpić, ale dlaczego podawała szczegóły dotyczące mojej tożsamości?
 I usłyszałam, że przecież nic takiego się nie stało....
Zabolało mnie to lekceważenie.
Nie wyobrażam sobie czegoś takiego. Dyskrecja jest dla mnie bardzo ważna, bo na niej buduje się zaufanie, albo je traci.
 Do tej pory bardzo ufałam mojej siostrze, a teraz okazuje się, że bezpodstawnie.
Bo przy okazji zaczęły wychodzić inne sprawy...
Mam nauczkę? Mam, i to bardzo dotkliwą...
Ale chyba najbardziej boli jej nielojalność.
Nie znoszę plotów. Nie znoszę i tyle. Siostra zna mnie doskonale i wiedziała, że mnie to dotknie.
A mimo to...
Wiem, że już nigdy nie zwrócę się do niej z żadną prośbą o radę. Zawiodłam się...
Mogę wybaczyć, jeśli ktoś zrobi coś niechcący, ale nie świadomie i jeszcze nie poczuwa się nawet do tego, by zwyczajnie przeprosić...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz