środa, 26 lutego 2014

Główna zasada : brak zasad.

Jeśli istnieje Dobro, musi - dla równowagi - istnieć Zło.
Dobra usprawiedliwiać nie trzeba. Obroni się samo.
Ze Złem jest już inaczej.
Do Sądu nie zgłasza się spraw, w których ktoś okazał się dobrym człowiekiem, postąpił szlachetnie albo nawet został bohaterem.
Przed oblicze Temidy trafiają sprawy, które są naganne, które łamią nasz kanon poczucia sprawiedliwości.
Zastanawiam się czasem, jak bardzo ludzie wypaczyli pojęcie Zła.
Przecież na zdrowy rozum biorąc, czynów haniebnych usprawiedliwić się nie da.
A sądy to robią.
Szczególnie ostatnio widzi się tak rażące przykłady, że wielu ludzi zaczyna wątpić w obiektywność sądów.
Przecież taki zwyczajny zjadacz chleba wie doskonale, co jest dobre, a co paskudne. Nie zna się na zawiłościach prawa, bo nie musi. Wystarczy mu zdrowy rozsądek, by ocenić daną sytuację.
Tymczasem w dzisiejszych sprawach sądowych robi się wszystko, by znaleźć usprawiedliwienie dla zbrodniarza. Nie ma, że coś jest białe, albo czarne. W tych szarościach szuka się furtki, która pozwoli ewidentnemu sprawcy wybronić się od kary.
Dlatego wielu ludzi nie ufa już sądom, a pośrednio i Państwu.
To jest coraz bardziej niebezpieczne, bo często słyszy się wypowiedzi ludzi, że gdyby mieli dostęp do broni, sami wymierzyliby sobie sprawiedliwość. Złe prawo, prawo, które pozwala wymigać się od słusznej kary, jak najmniejszym kosztem - deprawuje. Deprawuje, bo rodzi poczucie krzywdy i niesprawiedliwości.
Bo rodzi przekonanie, że niesprawiedliwość, czynienie Zła jest bezkarne...
Każdy medal ma dwie strony.
Pamiętam, że kiedyś w Rosji rozgorzała debata nad zniesieniem kary śmierci.
Jej przeciwnicy argumentowali, że przestępca zabija, żeby nie być rozpoznanym przez ofiary, bo wtedy czeka go śmierć.
Zniesiono ją.
Przestępczość w krótkim czasie wzrosła ogromnie, bo tym razem zbrodniarze bali się wieloletnich wyroków. I zabijali tym bardziej, bo wiedzieli, że nie podzielą losu swych ofiar.
Znam życie i wiem, że każdemu może przydarzyć się sytuacja, w której złamie prawo.
Ale jeśli ktoś jest recydywistą i swym życiem udowadnia, że ma w nosie prawo i innych ludzi, to dlaczego ma dostawać kolejną szansę? Bo jest nadzieja, że się poprawi, zmieni?
Przepraszam, nie napiszę, czyją matką jest nadzieja, bo to każdy wie.
Ja chcę tylko mieć poczucie bezpieczeństwa.
Chcę mieć świadomość, że człowiek, który skrzywdzi moich Bliskich, Przyjaciół, kogokolwiek, nigdy więcej nie będzie miał już okazji zrobić tego ponownie.
Chcę mieć pewność, że w sądzie dostanie wyrok, na jaki zasłuży, a nie według widzimisię pana adwokata, który znajdzie  odpowiedni kruczek prawny, żeby jego klient dostał, jak najmniejszy wyrok.
Czasem odnoszę wrażenie, że sprzedaliśmy już wszystko.
Człowieczeństwo, poczucie honoru, sprawiedliwość.
Czy są jeszcze bariery, których ludzie nie przekroczyli?
Światem rządzi pieniądz.
Dla niego człowiek człowiekowi wilkiem...
Czasem wydaje mi się, że im głupiej, im straszniej, tym lepiej...
 Dekalog, zasady moralne są dziś bardzo, bardzo niemodne...
Jak jest teraz główna zasada współczesnego świata?
BRAK ZASAD...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz